Jak dbać o domowy budżet

Inflacja skłania nas do uważnego przyglądania się swoim finansom – o podstawach zarządzania domowym budżetem opowiada Sandra Martynów
Finanse

Małgorzata Kwiatkowska: Wiele osób nigdy świadomie nie zajmowało się planowaniem własnych finansów.

Sandra Martynów: Według badań średnio aż 4 godziny i 36 minut dziennie spędzamy przed telewizorem, 3 godziny i 45 minut tygodniowo zajmuje nam sprzątanie, a dwie godziny poświęcamy na zakupy. W ciągu tygodnia swoimi finansami większość z nas nie zajmuje się nawet 30 minut. Żeby ta sfera życia funkcjonowała lepiej, warto poświęcić jej więcej uwagi. To naprawdę nie jest trudne. A zacząć możemy od stworzenia dobrego budżetu domowego.

MK: Może na początek wytłumaczmy w kilku słowach, co to jest budżet domowy i dlaczego warto go opracować.

SM: To nic innego jak plan naszych przychodów i wydatków w pewnym okresie. Można zaprojektować budżet na tydzień lub miesiąc – jest to przede wszystkim uzależnione od częstotliwości uzyskiwania przychodów. Osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę i otrzymujące wynagrodzenie konkretnego dnia każdego miesiąca kalkulują swoje finanse na ten właśnie okres – tym bardziej, że z reguły znają kwotę swojego wynagrodzenia. W przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą budżetowanie wygląda zwykle trochę inaczej ze względu na zmienną wysokość i terminy uzyskiwania przychodów.

MK: A dlaczego warto poświęcić na to czas?

SM: Przeczytałam kiedyś, że skoro na pracę przeznaczamy średnio 40 godzin tygodniowo, to szaleństwem byłoby nie poświęcać uwagi pieniądzom, które w zamian za tę pracę otrzymujemy. I to prawda – wiele osób koncentruje się na tym, jak zarabiać więcej, ale już  niekoniecznie na tym, jaki jest los wpływającej co miesiąc na konto kwoty. Dla mnie najważniejszym plusem budżetowania jest poczucie bezpieczeństwa, jakie daje mi fakt, że wiem, jaką kwotą dysponuję, i świadomie nią zarządzam. Druga z korzyści to poczucie sprawczości – to ja mówię moim pieniądzom, dokąd powinny pójść, zamiast zastanawiać się, dokąd same uciekły. Nabywanie umiejętności planowania budżetu pomaga również w budowaniu pewności siebie. Jeśli wcześniej nie poświęcałam uwagi swoim finansom, a teraz zaczynam nimi świadomie zarządzać i odnoszę pierwsze sukcesy na tym polu, to moja samoocena rośnie.

MK: Jak zatem zabrać się do stworzenia domowego budżetu?

SM: Najważniejsze, by w ogóle zacząć go tworzyć. Istnieje wówczas duże prawdopodobieństwo, że zapisując poszczególne kategorie wydatków, o niczym nie zapomnimy. Poza tym do spisanego planu zawsze można wrócić i go skorygować, jeśli zajdzie taka potrzeba. Początkowo najlepiej planować na krótsze okresy i w mniejszych krokach. Jeśli coś nie wyjdzie, drobne potknięcie łatwiej naprawić. A zacząć warto od tak zwanej mapy wydatków – wypisania wszelkich kosztów, jakie ponosimy. Następnie trzeba, po pierwsze, ustalić, czy dysponujemy wystarczającymi środkami, a po drugie, zrobić plan, to znaczy rozdzielić środki między poszczególne potrzeby. Będą to na przykład bieżące rachunki, zakupy spożywcze, zajęcia dodatkowe własne czy dzieci, ale i przyjemności, takie jak kawa z przyjaciółmi czy wyjście do kina.

MK: Zarządzania finansami nie ułatwia wciąż rosnąca inflacja. Jak uporządkować swój budżet w tak trudnej dla wszystkich sytuacji?

SM: Inflacja z pewnością jest wyzwaniem, ponieważ za taką samą kwotę nabywamy realnie mniej. W takiej sytuacji dzielenie środków na poszczególne kategorie wydatków musi odbywać się z wręcz aptekarską starannością. Planowanie budżetu pomaga dopasować nasze możliwości finansowe do obecnych realiów. Moja autorska metoda to „3 × P”. Zależało mi, by jednym hasłem podsumować kluczowe kroki związane z budżetowaniem.

Krok 1: Plan – należy bardzo szczegółowo rozpisać kategorie wydatków z podziałem na te stałe – miesięczne lub kwartalne (jak np. kolejna składka ubezpieczenia auta), sezonowe (np. zakup nowych opon, nowe rośliny do ogrodu na wiosnę) oraz okazjonalne (prezenty na święta, wyjazd na wakacje). W ten sposób uzyskujemy wiedzę, ile pieniędzy potrzeba nam w skali roku, ale też widzimy, czy zdarzają się okresy, kiedy wydatki spadają (na przykład latem z reguły płaci się mniej za ogrzewanie), i wówczas  można te „zaoszczędzone” środki przeznaczyć na inny cel.

Krok 2: Posprzątaj i powyrzucaj – dokładna analiza wydatków pokaże nam, z których możemy zrezygnować. Przykłady? Karta kredytowa, z której nie korzystamy, lecz mimo to co roku bank potrąca opłatę za jej posiadanie. Albo otwarty kiedyś rachunek czy subskrypcja na program lub usługę, które początkowo może i były bezpłatne, ale jeśli w porę nie złożyliśmy rezygnacji, to pojawiają się związane z tym opłaty, które znikają z naszego konta.

Krok 3: Powielanie – to nic innego jak wdrożenie nowych nawyków finansowych i uczynienie z nich codzienności. Zatem regularnie planujemy budżet i weryfikujemy odstępstwa od planu, to znaczy zastanawiamy się, co było ich przyczyną i jak uniknąć podobnych błędów w przyszłości.

MK: Czy istnieją jeszcze inne sprawdzone sposoby na zredukowanie wydatków? Na czym możemy zaoszczędzić?

SM: Nie ma tu jednej odpowiedzi dla wszystkich, bo ona kryje się w analizie wydatków stałych. Często obserwuję podejście typu „to przecież tylko kilka złotych – żadna tu oszczędność”. Nie zgadzam się z tym, jeśli bowiem jedną czy drugą z pozoru drobną kwotę pomnożymy przez liczbę miesięcy, to może się okazać, że ona nie jest już taka mała. Przegląd opłat, w tym za usługi bankowe czy dawno zapomniane abonamenty, pozwoli wyeliminować te zupełnie niepotrzebne. Po co płacić za konto w banku, skoro na rynku istnieją instytucje, które nie pobierają takich opłat? Sumując drobne oszczędności, można w skali roku zaoszczędzić nawet kilkaset złotych, które pokryją na przykład połowę kosztów ubezpieczenia samochodu.

MK: Oszczędzanie nie jest proste. Mam też wrażenie, że często moment, gdy zaczynamy zarabiać więcej, nie staje się wcale początkiem lepszego zarządzania finansami. Co zrobić, żeby wyższe zarobki wiązały się z realnym odkładaniem pieniędzy?

SM: Odpowiem przewrotnie: wystarczy tak się umówić z samym sobą. W rzeczywistości jednak niekoniecznie tak to wygląda. A wszystko w myśl zasady, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Skutecznym sposobem jest tutaj wdrożenie planu finansowego i skrupulatne trzymanie się jego założeń. Warto przy tym pamiętać, że optymalne budżetowanie zakłada korzystanie z przyjemności i niespodzianek. Nie polega wyłącznie na oszczędzaniu i odmawianiu sobie wszystkiego. Kiedy uwzględnimy w planie wydatki na siebie, znacznie zmniejszy się ryzyko, że któregoś dnia w chwili słabości, na przykład po spięciu z przełożonym lub kolegą z działu, nagle wszystko, co do tej pory odłożyliśmy, wydamy na tak zwaną poprawę nastroju.

MK: Jakie jeszcze dobre nawyki finansowe warto wprowadzić?

SM: Myślę, że warto wymienić dwa kluczowe. Należy wydawać mniej, niż się zarabia, czyli nie żyć ponad stan. Trzeba też bezwzględnie trzymać się zasady, że pośpiech i emocje nie są dobrymi doradcami. Zapewne każdemu z nas nie raz i nie dwa zdarzyło się pójść do sklepu i pod wpływem emocji kupić coś, co wywołało u nas efekt wow. Może to być nowa sukienka, gadżet samochodowy albo zbyt duża ilość produktów spożywczych, które akurat były w promocji. Po jakimś czasie okazuje się jednak, że sukienka wisi w szafie nieużywana, gadżet się znudził, zanim jeszcze został zamontowany w aucie, a jedzenie wyrzuciliśmy, ponieważ było go zwyczajnie za dużo.

MK: A gdzie czyhają na nas największe finansowe pułapki? Może istnieje lista błędów finansowych, które popełniamy najczęściej?

SM: Ktoś mądry powiedział: „Za pieniądze, których nie mamy, kupujemy przedmioty, których nie potrzebujemy, tylko po to, by przypodobać się ludziom, których nawet nie lubimy”. Często wpadamy w pułapkę konsumpcjonizmu – chcemy tu i teraz tego, co wpadnie nam w oko. Tłumaczymy sobie, że nie ma co czekać i odkładać środków na dany cel, skoro można to kupić już teraz i cieszyć się z zakupu, a zapłacić trochę później. Poza tym zdarza nam się usprawiedliwiać zakup przed samym sobą, argumentując, że też coś nam się od życia należy, nie można sobie wszystkiego odmawiać, tak ciężko przecież pracujemy lub jest nam smutno, więc zasłużyliśmy. Skuteczne wdrożenie planu finansowego chroni przed takimi potknięciami.

MK: Zdarza się, że budżet domowy wymyka się spod kontroli. Powodem mogą być nieprzewidziane sytuacje, na które nie mamy wpływu – choroba czy utrata pracy. Niekiedy sami doprowadzamy własne finanse do katastrofy. Co zrobić, gdy wpadliśmy już w lawinę długów? Jak możemy się uratować?

SM: Najważniejsza zasada brzmi: nie udawajmy, że nie ma tematu. Dług sam nie zniknie, nawet jeśli bardzo mocno będziemy udawać, że go nie ma. Ukrywanie się przed wierzycielem również nic nie da. Problem będzie się pogłębiać, ponieważ dojdą odsetki. Na początek proponuję skontaktować się z osobą czy też z instytucją lub firmą, od których pożyczyliśmy pieniądze, i poinformować o trudnościach w regularnej spłacie. Do tego warto przedstawić przygotowaną wcześniej propozycję, jakie kwoty oraz z jaką częstotliwością jesteśmy w stanie spłacać. Podczas takiej rozmowy można też poprosić o czasowe wstrzymanie spłaty, zaprzestanie naliczania odsetek czy wydłużenie okresu spłaty. Siedzenie cicho jak przysłowiowa mysz pod miotłą i chowanie się przed problemem powoduje, że z żadnej z tych możliwości nie skorzystamy. Jednocześnie będzie rosła frustracja u naszego wierzyciela, bo nie tylko nie otrzymuje on pieniędzy, które powinny do niego wrócić, ale też nie wie, dlaczego tak się dzieje i jaki jego dłużnik ma na to plan.

MK: Często powodem kłopotów finansowych jest brak podstawowej wiedzy o zarządzaniu pieniędzmi. Żeby zdawać sobie sprawę, jakie konsekwencje grożą za niespłacanie kredytu lub pożyczki, musimy wcześniej przeczytać podpisywaną umowę. Każda decyzja powinna być przemyślana i poparta wiedzą. Dlatego tak ważna jest edukacja finansowa od najmłodszych lat. Jak rozmawiać z dziećmi o finansach?

SM: Proponuję szczerze, stosownie do wieku i świadomości finansowej dziecka, a tę warto zacząć budować jak najszybciej. Często już sześciolatek rozpoznaje wartość pieniędzy, można go zatem angażować w planowanie wydatków na przyjemności oraz dawać mu pierwsze kieszonkowe. Uważam też, że jeśli nasze finanse uległy pogorszeniu, bo na przykład bardzo wzrosła rata kredytu, w związku z czym musimy ograniczyć pewne wydatki, a z niektórych być może w ogóle zrezygnować, to warto szczerze porozmawiać o tym z dzieckiem, zamiast udawać przed nim, że wszystko jest okej i nic się nie zmieniło.

MK: A czy da się nauczyć dziecko oszczędzania?

SM: To proces, który – podobnie jak w przypadku dorosłych – warto zaplanować i podzielić na etapy. Aby zacząć angażować dzieci w rozmowy o finansach, często zachęcam do włączania najmłodszych członków rodziny w przygotowanie listy zakupów, traktując to trochę jak zabawę, bo tak dzieci uczą się najchętniej. Na początek proponuję, by wspólnie zaplanować niedzielny obiad z deserem. To przy okazji dobry moment na rozmowę o nawykach żywieniowych. Wybieramy dwie–trzy potrawy, a potem analizujemy, które produkty mamy już w lodówce czy spiżarni, a które należy kupić, i wspólnie zastanawiamy się, ile kosztują brakujące składniki. Takie z pozoru luźne, ale cyklicznie powtarzane rozmowy i zadania naprawdę skutecznie budują u dzieci świadomość finansową. Zadaniem na większą skalę może być na przykład wybranie oferty na wakacje dla rodziny albo obozu dla nastolatka. 

MK: Jaką rolę w edukacji finansowej może odegrać kieszonkowe?

SM: Wielu rodziców myśli, że sam fakt wręczenia dziecku określonej ilości gotówki to już nauka zarządzania finansami. Ale skąd ten młody człowiek ma to umieć? Proponuję zacząć od ustalenia jasnych zasad – kiedy kieszonkowe jest wypłacane oraz czy są powody, dla których wypłata może zostać wstrzymana. Młodszym dzieciom możemy wypłacać kieszonkowe co tydzień – łatwiej im będzie zarządzać mniejszą kwotą w krótszym okresie.

MK: Nastolatka możemy też zachęcić do samodzielnego zarabiania.

SM: Bardzo dużo daje praca wakacyjna – pieniądze, które się samodzielnie zarobi, „smakują” zupełnie inaczej niż te podarowane przez rodziców. A kiedy już młody człowiek zarobi konkretną kwotę, warto wspólnie zastanowić się, na co ją przeznaczy. Czy marzy o czymś, na co trzeba odłożyć większą sumę, czy może chce wydać wszystko od razu na wymarzony gadżet, przekąski lub słodycze. Naprawdę warto rozmawiać o tym z dzieckiem, bo dobre nawyki później bardzo mu się przydadzą. 

MK: Szkoda, że wielu z nas nie przechodzi takiej edukacji. Ale w każdym wieku można swoje umiejętności poszerzyć i mam nadzieję, że nasze podpowiedzi będą tu przydatne. Osobom objętym przez ich firmy Programem Wsparcia Pracowników ICAS EAP przypomnę jeszcze, że mają dostęp do indywidualnych porad w zakresie zarządzania swoimi finansami. Dziękuję bardzo za rozmowę.

SM: Dziękuję i zachęcam do wykorzystania naszych wskazówek w praktyce.

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *