Pokonać kryzys – wsparcie w nagłych wypadkach

O interwencji kryzysowej i działaniach pomagających poszkodowanym w powrocie do stanu równowagi mówi psychotraumatolog Agata Fryś.
Psychologia

Małgorzata Kwiatkowska: Wsparcie psychologiczne w nagłych wypadkach pod wieloma względami różni się od standardowego procesu terapeutycznego. Czym jest interwencja kryzysowa i czemu służy?

Agata Fryś: To pomoc osobom, które doświadczyły nagłego i trudnego do opanowania zdarzenia, takiego jak wypadek, katastrofa naturalna, niespodziewana utrata pracy, napaść czy samobójstwo kogoś bliskiego. Jej celem jest wsparcie w opanowaniu stresu i emocji, zminimalizowanie negatywnych skutków sytuacji dla zdrowia psychicznego i przywrócenie poszkodowanym stanu równowagi. Często interwencja kryzysowa służy odzyskaniu dobrego funkcjonowania poznawczego, bo w trudnym momencie zaburzone zostają nie tylko emocje, ale także rozumienie tego, co dzieje się wokół osoby w kryzysie. Powiedziałabym też, że może chodzić o przywrócenie pokrzywdzonemu podmiotowości i umiejętności podejmowania samodzielnych decyzji. W części przypadków wsparcie dotyczy również najbardziej podstawowych potrzeb i zapewnienia dostępu do opieki medycznej lub socjalnej. Tymi kwestiami nie zajmuje się już psycholog, ale odpowiednie służby.

MK: Czyli to pomoc niesiona w nagłej sytuacji, która kogoś przerosła i z którą nie jest w stanie poradzić sobie sam. Mamy wówczas do czynienia z poczuciem bezsilności i bezradności, a w konsekwencji pojawia się potrzeba, by ktoś inny przejął kontrolę.

AF: Tak, w sytuacji terapeutycznej znacznie większą decyzyjność ma osoba, która korzysta z pomocy psychologa. Natomiast w interwencji większe prawo i możliwość decydowania ma – oczywiście za zgodą klienta – specjalista. To on przejmuje inicjatywę, a dodatkowo pomaga w sposób doradczy. I w zależności od tego, z jak dużym kryzysem dana osoba się mierzy, powinna otrzymać wsparcie dostosowane do jej indywidualnego stanu.

MK: Wszystko zależy od tego, jak mocno ta sytuacja na nią wpłynęła i ile ma w sobie zasobów, by się z nią zmierzyć?

AF: Pojęcia kryzysu nie da się zamknąć w ściśle określonych ramach. Każdy kryzys może wyglądać inaczej i nawet jeśli pojawia się w efekcie podobnego zdarzenia, jest sprawą bardzo indywidualną. Niestety nie ma też jednego skutecznego leku, który uzdrowi każdego. Są osoby, które dane wydarzenie dotknie bardzo głęboko, i są takie, które w identycznej sytuacji będą odczuwać niewielkie skutki, albo nawet żadnych. Z tego samego wypadku samochodowego dwie osoby jadące obok siebie mogą wyjść z innymi przeżyciami i inaczej sobie z nimi radzić. Wiele zależy od naszej osobowości, naszych doświadczeń z przeszłości i od wsparcia, które otrzymujemy. Mamy różną wrażliwość, mniejsze lub większe pokłady sił psychicznych, odmienny wachlarz narzędzi i sposobów radzenia sobie z silnym stresem. Ale też nawet jeśli początkowo dobrze sobie radzimy, możliwe jest, że kryzys uderzy w nas dopiero po pewnym czasie od wydarzenia. W pierwszym okresie wszystkie nasze zasoby intelektualne oraz emocjonalne wkładamy w to, żeby poradzić sobie z priorytetowymi zadaniami, dbamy o bezpieczeństwo swoje i najbliższych, a dopiero po jakimś czasie ogarnia nas niemoc. Oczywiście częstą reakcją są skrajne emocje, zaburzenia koncentracji, zakłócenia snu, okresy wzburzenia, drażliwości i złości bądź zapadania się w sobie, nieobecności i wyobcowania. Czasem oznaki kryzysu są bardzo widoczne – to płacz lub krzyk, ale też zmiany zachowania w pracy, w kontakcie z innymi ludźmi. Niektórzy z kolei zamykają się w sobie i nie chcą z nikim rozmawiać. Taki stan rzeczy może się przedłużać, nie dochodzi wówczas do upustu emocji, które kumulują się wewnątrz. Każdy z nas przeżywa trudne wydarzenia na swój sposób.

MK: W każdym wypadku warto sobie jednak uświadomić, że kryzys psychiczny to jeden z tych momentów w naszym życiu, kiedy naprawdę mamy przyzwolenie, by przestać sobie samemu radzić. Zadbanie o siebie i sięgnięcie po pomoc jest dowodem dojrzałości psychicznej.

AF: Oczywiście często trudno nam się przyznać do problemu, do słabości, odczuwamy wstyd. A kryzys to zwykle bardzo trudne doświadczenie, które wymaga dużego wysiłku ukierunkowanego na odzyskanie równowagi psychicznej. W wielu przypadkach oznacza to długą drogę do przebycia, ale u jej celu może czekać ogromna ulga. Czasem dotykanie poważnych zdarzeń z przeszłości – dalekiej bądź nie – jest dla nas na tyle uciążliwe, że zwyczajnie boimy się przekroczyć tę granicę. Praca nad kryzysem w dużej mierze jest samodzielna, ale w jej trakcie warto mieć obok kogoś zaufanego. Według mnie najbardziej naturalną i wspierającą rzeczą jest więź z drugim człowiekiem. To o nią powinniśmy zadbać w pierwszym odruchu. Bez poczucia strachu postarać się o dobrą komunikację i przepływ myśli oraz emocji. Pewne jest, że nikt nie powinien z trudnymi doświadczeniami zostawać sam. Dzielenie się emocjami jest bardzo pomocne. Jeśli nie chcemy zwierzać się partnerowi, przyjaciółce lub komuś z bliskiej rodziny, sięgnijmy po pomoc eksperta. Nie zawsze taka interwencja jest długotrwała i wymaga wielu spotkań ze specjalistą. Czasami wystarczy jedna rozmowa.

MK: A kto posiada kompetencje, aby przeprowadzić interwencję? Gdzie i jak szukać pomocy w kryzysie?

AF: Podstawowe bezpieczeństwo zapewniają oczywiście odpowiednie służby – policja, straż pożarna czy oddziały ratunkowe. Z kolei natychmiastowa pomoc psychologa często pomaga uporać się z powypadkowymi cieniami. Dla większości z nas silne emocje (nie tylko zresztą negatywne, ale też pozytywne) są wycieńczające, dlatego szybka reakcja jest tak istotna. Na pewno warto pamiętać o działaniu punktów czy ośrodków interwencji kryzysowej, które oferują bezpłatne, szybkie i zazwyczaj interdyscyplinarne wsparcie. Na terenie każdego powiatu powinien znajdować się co najmniej jeden taki ośrodek. Pracują w nim interwenci kryzysowi, czyli osoby posiadające specjalistyczną wiedzę z zakresu psychologii kryzysu. A sama interwencja polega w pierwszej kolejności na rozpoznaniu problemu, zapewnieniu bezpieczeństwa, na wsparciu emocjonalnym, między innymi poprzez wzbudzenie zaufania. Następnie wykwalifikowana osoba przedstawia klientowi różne warianty rozwiązania problemu.

MK: W jaki sposób wsparciem mogą być osoby inne niż specjaliści?

AF: Pierwszego wsparcia emocjonalnego w wielu sytuacjach może udzielić każdy z nas. Chodzi przede wszystkim o okazanie osobie empatii, uspokojenie jej, otoczenie współczuciem, wysłuchanie. Czekanie nie jest w żadnym wypadku wskazane. Im szybciej osoba w kryzysie poczuje się bezpiecznie, tym łatwiej będzie jej z czasem zmierzyć się z jego skutkami.

MK: Dlatego też po trudnych zdarzeniach losowych warto obserwować otoczenie, być czujnym i uważnym wobec tego, co się dzieje z osobami, których bezpośrednio dotknęła kryzysowa sytuacja, i w razie potrzeby reagować.

AF: Jeśli mamy kogoś takiego w swoim najbliższym otoczeniu, to na pewno nie pozostawiajmy go samego. Próbujmy rozmawiać, ale zadawajmy konkretne pytania: czy chcesz się przytulić, czy chcesz rozmawiać o tym, co się stało, a może chcesz skierować myśli na zupełnie inny temat. Sprawdzajmy potrzeby. Bardzo istotne jest też, aby całego procesu nie przyspieszać, zapewnić drugiej osobie spokój i komfort. Nie narzucajmy swoich poglądów, nie próbujmy za wszelką cenę poprawić komuś nastroju. Nie dawajmy rad na siłę. Pozwólmy bliskiej osobie wyrazić swoje negatywne uczucia. Wtedy istnieje duża szansa, że poszkodowany poczuje ulgę, wynikającą z samego faktu, że jesteśmy obok i dajemy mu przyzwolenie na doświadczenie i przepracowanie trudnych emocji. Dobrze jest stworzyć bezpieczną przestrzeń do opowiedzenia o swoich przeżyciach. Oczywiście pamiętajmy, że nie mamy być psychologami dla naszego przyjaciela, siostry, mamy czy męża. Możemy im jednak zasugerować profesjonalną pomoc i wspólnie jej poszukać. A tego, jak najlepiej wesprzeć osobę w kryzysie, dowiemy się także we wspomnianym przeze mnie ośrodku interwencji kryzysowej. 

MK: Tu warto zaznaczyć, że pracownikom firm, w których funkcjonuje Program Wsparcia Pracowników ICAS, oraz ich rodzinom pomóc może również Linia EAP.

AF: Linia EAP to swego rodzaju pierwsze koło ratunkowe. I uważam, że nawet jeśli ktoś, przeżywając jakieś zdarzenie, nie czuje się na siłach, by korzystać z regularnego wsparcia psychologicznego, to i tak warto taki kontakt nawiązać. Jeden telefon do niczego nie zobowiązuje – zawsze możemy stwierdzić w trakcie rozmowy, że jednak nie jesteśmy na nią gotowi. Ale być może taka próba da siłę, by zmierzyć się z tym, co nas boli. W danym momencie możemy nie być gotowi dosłownie na nic, ponieważ rządzą nami silne uczucia. Wówczas złagodzenie reakcji emocjonalnych może ułatwić pracę nad kryzysem, szczególnie kiedy utrudniają nam one codzienne życie i komunikację z najbliższymi. Ważne, że psychologowie, dostępni pod telefonem przez całą dobę, wiedzą, jak je rozładować, i skierują nas do konkretnego specjalisty albo znajdą adres, pod którym uzyskamy wsparcie dopasowane do naszych aktualnych potrzeb. Niezależnie od tego, jaką drogę wybierzemy – zadzwonimy, udamy się do ośrodka interwencji kryzysowej czy porozmawiamy z kimś zaufanym, kto potrafi słuchać i chce nas zrozumieć – proces odbudowy poczucia kontroli nad własnym życiem powoli zacznie w nas kiełkować. Zaznaczmy jednak, że nie dzieje się to z dnia na dzień.

MK: A kiedy już minie okres bezpośrednio po zdarzeniu, jak zmieniają się potrzeby w czasie i jaka pomoc jest wtedy potrzebna?

AF: Pomoc w sytuacjach kryzysowych może mieć charakter doraźny – tak by od razu zmniejszyć nasilenie stresu odczuwanego przez poszkodowanych, albo też przybrać formę psychoterapii, którą zajmie się już specjalista. Psychoterapeuci to osoby, które posiadają specjalistyczną wiedzę z psychoterapii w wybranych nurtach, pracują przeważnie indywidualnie, a spotkania mogą potrwać od kilku tygodni do nawet kilku lat. Wszystko zależy od tego, z jak silną reakcją na kryzys mamy do czynienia i jakie narzędzia będą najwłaściwsze.

MK: Podejmując wysiłek, mamy szansę na otwarcie ważnego procesu, bo kryzys, który nas dotknął, może z czasem zbudować w nas coś pozytywnego. Ale jak pracować nad poprawą swojego stanu?

AF: Specjalistyczne wsparcie może nam pomóc, po pierwsze, odbudować poczucie kontroli, świadomość, że działanie leży w naszej mocy sprawczej, mimo trudnego doświadczenia, po drugie, uszeregować na nowo nasze wartości, a po trzecie, odnaleźć tożsamość – to, kim jesteśmy i co przeżyliśmy. Ważne jest podejmowanie działania, nawet małego, które bezpośrednio podważa bezradność. Warto przypomnieć sobie swoje mocne strony. Zdecydowanie nie uciekajmy w samotność, która budzi najgorsze lęki, nie szukajmy pocieszenia w alkoholu czy innych używkach, nie nakładajmy też na siebie kolejnych obowiązków w pracy czy w domu – pogłębi to napięcie psychiczne i może dodatkowo osłabić organizm. Pamiętajmy, że istnieje wiele metod, dzięki którym możemy zmniejszyć swój niepokój i strach. O tym wszystkim także warto rozmawiać ze specjalistą. W trakcie wspólnej pracy pojawi się wiele pytań i możliwości dostosowanych indywidualnie. To konkretne narzędzia, które pomogą znaleźć siłę. Na pewno nie wymagajmy od siebie natychmiastowych zmian, nie oczekujmy, żeby nasze życie wróciło jak najszybciej do stanu sprzed zdarzenia. Dajmy sobie czas. Niekiedy trzeba podjąć decyzje, które to życie zmienią, odpowiedzą na potrzeby, które dziś mamy. To nie znaczy, że coś stracimy. Wręcz przeciwnie, możemy zyskać nową jakość, dzięki której w naszym sercu i umyśle zapanuje spokój.

MK: Może warto po prostu posłuchać uważnie siebie samego, poczuć i przyjąć zarówno to, co w nas silne, jak i to, co słabe?

AF: Oczywiście. Czasami chodzi o podniesienie swoich kompetencji i zrozumienia, jak wygląda nasz system emocjonalny. Niekiedy trzeba od nowa budować zaufanie do siebie i przekonanie, że możemy dać radę przeszkodom, kiedy indziej budować i dbać o bliskie relacje z rodziną, najbliższą społecznością, a w jeszcze innych wypadkach po prostu sobie odpuścić. Ważne jest, aby tworzyć spójny system wartości, który przynosi poczucie integralności, pracować nad sobą, nad świadomością wnoszenia wkładu do świata, świadomością, na co mamy wpływ, a na co nie. To wszystko bardzo indywidualne potrzeby. Wymagające tego, żeby posłuchać ich dokładnie samemu albo pozwolić specjaliście pomóc nam zrozumieć te najtrudniejsze kwestie, które zachwiały naszą równowagę psychiczną.

MK: Co zatem z powiedzeniami: „Co cię nie zabije, to cię wzmocni” albo „Cierpienie uszlachetnia”?

AF: Powiedziałabym raczej, że to nie cierpienie kogokolwiek uszlachetnia, tylko nasza odpowiedź na nie. Moim zdaniem warto odejść od teorii, że zło rodzi dobro, a zamiast tego pomyśleć, że skoro pojawiło się już w naszym życiu zło, to możemy wyciągnąć z niego coś dobrego, co gdzieś w tych trudnych doświadczeniach się ukryło. Czasem zmieniam treść wspomnianego powiedzenia, mówiąc: „co cię nie zabije, to cię opóźni”. Jeśli dzieje nam się krzywda, to zawsze stoi za nią jakaś strata. Powstaje więc pytanie, jak my na tę stratę odpowiemy. Jeśli spotyka nas coś złego, to coś prawdopodobnie przerwało nasze dotychczasowe plany. I być może będziemy zmuszeni wcisnąć pauzę, skupić się na sobie, pomyśleć, co jesteśmy w stanie zrobić, żeby nasze życie, po pokonaniu przeszkód, było bogatsze i dojrzalsze niż dotąd. Nasza reakcja w połączeniu ze wsparciem psychologicznym i pomocą bliskich może sprawić, że z kryzysu rzeczywiście wyjdziemy jako osoby w pewnym sensie piękniejsze. Za tym pojęciem, w moim odczuciu, kryje się praca nad własnymi priorytetami, pokonaniem lęków, nad komunikacją i wypowiadaniem swoich potrzeb. Pozwólmy sobie na cierpienie, a być może wykiełkuje z niego gotowość na zmianę na lepsze. Poodkrywajmy, co jest dla nas w tym momencie najcenniejsze, i spróbujmy o to zadbać.

MK: Dzięki własnej pracy nad sobą i przy wsparciu innych osób mamy szansę uniknąć długofalowych skutków kryzysu.

AF: Niestety, brak wsparcia może spowodować, że kryzys przybierze postać chroniczną. Jeśli długo pozostajemy w fazie reakcji emocjonalnych lub emocje są tak intensywne, że nie pozwalają nam normalnie funkcjonować, to zdecydowanie rekomenduję sięgnięcie po profesjonalną pomoc. Konsekwencją kryzysu sytuacyjnego jest stres ekstremalny, który może prowadzić do traumy. To obszerny i złożony temat, zaznaczmy więc może tylko, jak trwałe piętno trauma jest w stanie odcisnąć na naszym życiu, jak duży (i często nieświadomy) wpływ ma na nasze funkcjonowanie. To taki uśpiony wewnętrzny wulkan, który w każdym momencie może się obudzić i siać spustoszenie. Pamiętajmy też, że nie da się porównać dwóch doświadczeń traumy. Często wszystko zależy znowu od naszej odporności, zdolności adaptacji, sposobu reagowania na przeciwności losu. Autodestrukcja, próby samobójcze, zaburzenia lękowe, nerwica, napady paniki czy depresja mają związek z różnymi formami traumy. U osób, które jej doświadczyły, występuje też PTSD, czyli zespół stresu pourazowego. A ten wiąże się z koszmarami, nawracającymi, intruzywnymi i powodującymi ból obrazami oraz wspomnieniami, które cofają nas do traumatycznego zdarzenia. Czasem normalne funkcjonowanie może wydawać się wręcz niemożliwe. Dlatego tak ważne jest sięgnięcie po pomoc. Dopiero terapia i odpowiednia diagnoza uświadamiają straumatyzowanemu problem, ułatwiają zrozumienie siebie i swoich zachowań, akceptację nieodwracalnych szkód, ale też istnienia zła na świecie.

MK: W przypadku wydarzeń masowych konsekwencje dotykają także osoby niedoświadczone nimi bezpośrednio. Z czym one muszą się mierzyć? Co dla nich jest trudne? 

AF: Czasem wystarczy silna identyfikacja z miejscem zdarzenia lub podobne wspomnienia z przeszłości – niegdyś doświadczone trzęsienie ziemi, wypadek komunikacyjny, powódź lub pożar – aby silny stres przejmował nad nami kontrolę. Często w takich wypadkach mamy też do czynienia z syndromem ocalałego. Pojawia się surrealistyczny lęk, że w każdej chwili może stać się coś złego. To takie podświadome oczekiwanie na kryzys. Poza tym osoby, których dotyka ten syndrom, często uważają, że nie mogą sięgnąć po pomoc specjalisty, ponieważ znajdują się w lepszej sytuacji niż ci, których tragiczny wypadek dotknął bezpośrednio. Bo przecież skoro mnie ani nikomu z mojego otoczenia nic się nie stało, nie mam prawa czuć się źle. Powtórzę po raz kolejny – dajmy sobie przyzwolenie na przeżycie tego zdarzenia na swój sposób. Oczywiście, ważne jest, by przy tym wypowiadać swoje myśli, dzielić się emocjami, ale też nie eskalować napięć i uważać, by nadmiar wiadomości nie stał się przytłaczający.

MK: W każdym wypadku pomyślmy o sobie z życzliwością, bez oceniania i stawiania wymagań wysłuchajmy swoich potrzeb.

AF: A do tego przyjmijmy, że nie wszystkie sytuacje da się racjonalnie wytłumaczyć i nie na wszystko, co się wokół nas dzieje, mamy wpływ. To normalne zjawisko. Przyznajmy również, że trudno nam zrozumieć, co czuje osoba dotknięta bezpośrednio nagłym zdarzeniem. Tu warto uzbroić się w wyrozumiałość. Nie wszyscy przeżywamy te same sytuacje jednakowo. Pamiętajmy też, że nawet jeśli chcemy pomóc poszkodowanym, oni niekoniecznie muszą od razu wyrazić ochotę, by z tej pomocy skorzystać. Dajmy im przestrzeń i wykażmy się cierpliwością. Jednocześnie nie szukajmy na siłę osób odpowiedzialnych za zdarzenie, nikogo nie obwiniajmy. Nie cofniemy czasu. Chodzi o świadomość, że pewne rzeczy znajdują się poza naszymi możliwościami ingerencji.

MK: Warto stawić czoła kryzysowi, choć to na pewno niełatwy proces. Ale pamiętajmy, że od tego zależą nasze samopoczucie, równowaga i wysoka odporność psychiczna, która ułatwi nam radzenie sobie w przyszłości z innymi trudnymi sytuacjami, a może otworzy przed nami nowe perspektywy. Bardzo dziękuję za rozmowę, a Państwa zachęcam do kontaktu z Linią ICAS EAP w trudnych życiowych momentach. Jeśli w Waszej firmie nie funkcjonuje jeszcze program wspierania zdrowia psychicznego pracowników, skontaktujcie się z nami.

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *